Gdy byłam dzieckiem nie mieliśmy tak wielu różnorodnych zabawek, jak teraz. Nie przeszkadzało nam to jednak bawić się znakomicie – przeciwnie, a im większą ktoś miał wyobraźnię, tym lepiej się bawił. Jedną z popularnych zabaw wśród moich koleżanek było tworzenie lalek z papieru, które po wycięciu następnie ubierało się w papierowe ubranka (miały one dodatkowe fragmenty poza obrysem ubrania, aby można je było zagiąć i zamocować na takiej papierowej lali). Zapewne wiele osób pamięta te czasy i te lalki! Wiele osób wówczas zaczynało swoją przygodę z projektowaniem, a niektórym zostało nawet do dziś! Ile było radości z takiego rysowania, kolorowania.. Do jakich dramatów dochodziło, gdy w ulubionej bluzce czy sukience urwał się zaczep i nie było jak umocować jej na modelce..
Jeśli dobrze poszukać, nadal można kupić lub wydrukować papierową modelkę i ubranka dla niej, ale to już nie to samo.. Jakie czasy, takie zabawki! Postanowiłam jednak pokazać Zuzi, że taka zabawa może być fajna i skorzystałam z możliwości, jakie oferuje rynek, odpowiednio tylko dopasowując je do naszych potrzeb. Teraz Zuzia może ubierać i przebierać swoje lalki nawet poza domem!
Potrzebne materiały:
– książeczka z serii „Trendy Wyklejanki Ubieranki”
– nożyczki
– arkusze magnetyczne
– laminator
– folia do laminowania
– pudełko po kasecie VHS
– wydrukowany obrazek z krajobrazem itp. (opcjonalnie)
– wydrukowany wizerunek szafy (opcjonalnie)
Wykonanie:
- Kupiłam dwie książeczki z serii „Trendy”.
- Wycięłam kilka lalek ze środka książeczki i zalaminowałam je.
- Zalaminowane modelki nakleiłam na samoprzylepne arkusze magnetyczne. Arkusze mogą nie być samoprzylepne, ale wówczas trzeba sobie pomóc taśmą dwustronną lub klejem.
- Docięłam arkusze do kształtu postaci.
- Wszystkie naklejki z ubrankami przykleiłam do wewnętrznej strony folii do laminowania, a następnie zalaminowałam.
- Ubranka wycięłam (poprawiając przy tym ich kształt, gdyż niestety drukarnia nie była zbyt dokładna i niektóre ubranka były źle docięte).
- Do każdego ubranka na części spodniej dodałam kawałki samoprzylepnego arkusza magnetycznego. Zwróćcie uwagę na kierunek przyciągania! Co ciekawe, wycięty kawałek magnesu nie był przyciągany przez postać lalki dopóki nie obróciłam go o 90 stopni. Najpierw ustaliłam zatem, jaki kierunek muszą mieć wszystkie fragmenty na ubrankach, aby trzymały się naszej modelki i nie spadały.
- Wydrukowałam obrazek otwartej szafy, zalaminowałam, wycięłam i nakleiłam poziome pasy arkusza nadając im funkcję półek. Ubranka teraz poukładane są „w szafach” tematycznie (spodnie osobno, bluzki osobno, itd.) co ułatwia zabawę i pełni też dodatkową, ważną funkcję, tj. zmniejsza potrzebne miejsce! Pierwotnie ubranka leżały sobie luzem i tworzyły sporej wielkości stos. Układanie ich „w szafach” równomiernie rozkłada całą kolekcję w pudełku. Można także przy tej okazji ćwiczyć sortowanie według rodzaju ubranka…
- Stare pudełko po kasecie VHS wykorzystałam jako etui.
- Okładkę pudełka wykonałam wykorzystując fragment wewnętrznej strony książeczki. Zeskanowałam modelkę wraz z towarzyszącym jej tekstem i na komputerze dokonałam małej obróbki, aby wszystko zmieściło się na okładce. Jeśli ktoś chce, plik udostępniam tutaj. Swoją ścieżką, bawi mnie wymyślony przeze mnie tytuł (wiem, jestem skromna 😉 ) – „Modna, więc sukces!”. Zastanawiam się, czy moje dziecko będzie wiedziało, do czego nawiązuje ten tekst
Teoretycznie „Moda na sukces” ciągle jest produkowana, a różnica w emisji pomiędzy Polską a USA w tej chwili to 4 lata, więc można zakładać, że polscy fani będą mogli cieszyć się swoim serialem jeszcze długo i mała będzie miała szansę o nim usłyszeć. Ja osobiście jednak nie oglądam tej produkcji.
- Z arkusza magnetycznego wycięłam prostokąt o powierzchni wewnętrznej strony okładki pudełka. Nakleiłam na nim jedno z naszych zdjęć zrobione podczas podróży po Arizonie. Powstało w ten sposób tło dla modelek. Zuzia osobiście woli lalki umieszczać na tle i tak je ubierać, aniżeli trzymać je w rączkach. Lalki się nie przesuwają, a tło dodaje im wymiaru.
Zuzia lubi bawić się swoimi lalkami, a co najważniejsze, zabawa może powtarzać się bez końca dzięki zalaminowaniu elementów. Niestety zabawa naklejkami w wersji oryginalnej skończyłaby się dość szybko, zwłaszcza, że mała nie jest jeszcze na tyle delikatna, aby powoli odklejać naklejki od kartek. Drukarnia nie docięła elementów zbyt dokładnie i niektóre ubranka nawet zwyczajnie urywały się przy próbie odklejenia, więc jestem pewna, że Zuzia sporą część ubranek by zniszczyła już na samym początku zabawy.. A tak, naklejki uratowane przez szybkim wyrzuceniem dają sporo frajdy, także mamie!