Soków pijemy trochę, nie więcej niż wody, ale jednak. A jeśli już, to kupujemy soki Tymbark, zapewne głównie z powodu śmiesznych tekstów, czyli marketingowy chwyt trafiony Nakrętki natomiast zasadniczo zbieramy – koleżanka oddaje na schronisko, podobno mają z tego zysk. Pewnego dnia, gdy tych nakrętek było już parę, zauważyłam, że mniejsze nakrętki z soków mieszą się w większych i się zaczęło.
Zaczęłam zbierać nakrętki celem przygotowania gry w sortowanie. Jeszcze nie wiedziałam, co będziemy przyporządkowywać, ale takiej okazji do upcyklingu nie można przegapić Ostatecznie stanęło na literkach.
W ten oto prosty sposób przygotowałam zabawę dla mojego dziecięcia. 24 nakrętki duże i małe, umyte i wysuszone okleiłam kółeczkami z literkami wielkimi i małymi. Alfabet wydrukowałam na zwykłym arkuszu etykiety biurowej samoprzylepnej – dla chętnych plik tutaj -> klik. Należy drukować zachowując rozmiar rzeczywisty!
Zabawa nie jest może specjalnie ambitna, ale nie o to tutaj chodzi. Wyznaję zasadę, że każda odmiana w nauce jest mile widziana, zwłaszcza, jeśli nie wymaga specjalnych przygotowań. Co to jest umyć nakrętki i wyciąć parę kółek? A nawet jeśli to nie my pijemy soki, zawsze można rzucić hasłem wśród rodziny i przyjaciół – ktoś pomocny się znajdzie, a to zawsze miło, jak mamy świadomość, że dajemy nakrętkom drugie życie.
Mamy małą rozrywkę pomiędzy innymi zajęciami, połączenie nauki alfabetu z jednoczesną zabawą sensoryczną – całkiem fajnie się takie nakrętki grupuje – pasują idealnie i aż proszą się o rozwiązanie zadania.. Do tego ładny kolor, trwałość materiału, wygodny rozmiar – wymarzona pomoc naukowa! Gdyby jeszcze mi się tylko chciało przygotować więcej zadań do sortowania.. może kiedyś
A póki co, świetne połączenie przyjemnego z pożytecznym!
Najnowsze komentarze