Ciastolinę już robiliśmy w domowych warunkach, bo jak wiemy, ciastoliny nigdy za wiele Jakiś czas temu natknęłam się na pomysł wykonania masy, która wyglądem i zapachem przypomina czekoladę, więc gdy nadeszły Walentynki, pomysł wydawał się wręcz idealny.
Tym razem ciastolinę wykonałam według innego przepisu, który przewidywał zamiast podgrzewania wody, gotowanie masy w garnku. Efekt końcowy taki sam jak w przypadku podgrzewania wody w mikrofalówce. Klasyczny przepis tutaj.
Jedyna różnica jest w proporcjach, ponieważ dajemy kakao, ale jeśli tylko dokładnie odmierzymy wszystkie ilości, wówczas masa wyjdzie bardzo fajna, plastyczna, a przede wszystkim wspaniale pachnąca czekoladą.
Masa jest także jadalna, a właściwie nieszkodliwa, bo zawiera tylko substancje jadalne, ale nie zalecałabym nikomu spożywać większych ilości
W Walentynki standardowo kobiety duże i małe otrzymują w prezencie czekoladki i u nas też tak było. Jednak z prawdziwymi nie ma takiej radochy. Zatem prawdziwe pralinki wylądowały na tacy, a foremki stały się elementem zabawy.
Robiłyśmy rożne kształty na wzór prawdziwych czekoladek. Aluminiowe foremki z pudełka pozwalały na włożenie masy, a po wyciągnięciu uzyskiwałyśmy kształt prawdziwych pralinek. W połączeniu z białą ciastoliną otrzymywałyśmy czekoladki mieszane, „z polewą”, z „białej czekolady”.
Wykorzystywałyśmy także foremki do produkcji prawdziwych pralinek – moje dziecię uwielbiało oczywiście kształt misia. Zachowałam papierki po galaretkach, które teraz przydały się do zawijania w te sreberka.
Pozostawione na blacie były niezwykłą pokusą dla taty, który o mały włos najadłby się naszej ciastolinki
Masa miała cudowny zapach, więc ja osobiście częściej ją wąchałam niż formowałam słodkości
Potrzebne materiały:
- mąka (dwie szklanki)
- sól (szklanka)
- kakao (pół szklanki)
- woda (2 szklanki)
- olej
- ekstrakt z cytryn (dwie łyżki)
Przygotowanie:
- Wszystkie składniki oprócz oleju wrzucamy do garnka i gotujemy na małym ogniu.
- Mieszamy do czasu aż masa zrobi się bardzo gęsta i będzie odchodzić od ścianek garnka.
- Gorącą masę przenosimy na blat i ugniatamy. Uważamy jednak na to, aby nie poparzyć sobie rąk – można chwilę odczekać, aż masa ostygnie.
- Dodajemy kilka łyżeczek oliwy, aby masa była bardziej gładka i przyjemniejsza w dotyku.
W pracy może nam pomóc nasze dziecię, chociaż u mnie był to prezent, więc przygotowałam wszystko sama.
Zabawy było co niemiara. Tego dnia akurat na tapecie były czekoladki. Innego, babeczki, czekolada i inne słodkości, które można było „zakupić” w pokojowym sklepiku.
Z pewnością zrobimy jeszcze „gorącą czekoladę”, a z białej masy zrobimy pianki i posypkę. A w całym mieszkaniu będzie roznosił się wspaniały zapach wszechobecnej czekolady, który powoduje, że ślinka sama cieknie
Najnowsze komentarze