Wspominałam niejednokrotnie, że lubimy jajka-niespodzianki. Szczerze, czasami się zastanawiam kto bardziej, ja czy moje dziecko. 😉 Efekt jest taki, że kupuję czasami także jajka innych firm, nie tylko Kinder, głównie takie w plastikowych pojemniczkach. Nie robię jednak tego często, ponieważ jak dla nas najczęściej zawartość nie jest warta ich ceny. Wprawdzie nie ma wszędobylskiej czekolady (to dobrze), ale łakoć w środku raczej nie przypada mojej latorośli do gustu, a zabawka często nie rekompensuje zawodu (to gorzej). Jeśli ktoś nie wie, w większości jajek tego typu znajdują się albo malutkie kuleczki-cukierki, albo okrągły herbatniczek. Niemniej zakup nigdy nie jest zupełnie na marne, ponieważ atrakcją są same jajka. Dlatego jak już chcę kupić takie jajko, wybieram kolor, którego jeszcze nie mamy w swojej kolekcji.
Nasze plastikowe jajka są świetną zabawką, ale oczywiście największą popularnością cieszą się w okresie Świąt Wielkanocnych. Zabawy z ich udziałem są tak naprawdę całoroczne, ale w Święta wydawały się jakby ciekawsze. Jedną z takich zabaw była stworzona na szybko gra w parowanie.
Nie ukrywam, nie wciągnęła mojego dzieciątka na długo, bo przecież mała jest już za duża na powtórkę z kolorów (chociaż dodając aspekt języka obcego, już było ciekawiej). Podobało jej się jednak otwieranie i zamykanie jajek (nie zawsze takie łatwe), więc nie była to zabawa zupełnie nietrafiona. Docelowo jednak zostanie przekazana mniejszym pociechom w rodzinie.
Generalnie w zabawie chodziło o dopasowanie dwóch połówek jajka tak, aby uzyskać zestaw przedstawiony na obrazku. Obrazki stworzyłam w najbardziej ambitnym programie komputerowym o nazwie PAINT 😉 Stąd też jakość nie powalała na kolana, ale moje dziecko w krytyka się nie bawi i nie wytknęło mamusi, że te krawędzie jakieś takie kwadratowe Jeśli ktoś chce skorzystać z efektów mojej wspinaczki na wyżyny rysowania myszką, dwa przykładowe obrazki tutaj i tutaj. Wystarczy w paincie wybrać kolor i zastąpić nim kolor na ekranie. Lepsze i szybsze niż kolorowanie kredkami, to na pewno 😉 Obrazki zalaminowałam (jakżeby inaczej), aby były trwalsze, a następnie wycięłam nożyczkami. Oczywiście oba kroki zupełnie zbędne.
Na marginesie: zauważyłam, że chociaż jajka bardzo do siebie rozmiarami są zbliżone, to jednak mogą się minimalnie różnić średnicą, co sprawia, że w jednym przypadku nie udało się jajka zamknąć. Jeśli tego wcześniej nie sprawdzimy, dzieciaczka może ogarnąć frustracja przy nieudolnych próbach zamknięcia pojemniczka.
Najnowsze komentarze