Kontynuując tematykę gier i zabaw podwórkowych, tym razem opis naszej innej giga-gry, a mianowice MEMO. Wiem, niby nic nowego pod słońcem, wersji gry jest milion i jeszcze jedna i szybko się może znudzić. To wszystko prawda. Niemniej uroku dodaje fakt, że po pierwsze primo, gra jest wielka, więc to jednak trochę więcej zachodu w ustaleniu miejsc poszczególnych kart i ich odwrócenie, a po drugie primo, gramy na dworze, co przy pięknej pogodzie jest radością samą w sobie.
Gra jaka jest, widać. 25 kwadratów o boku 20 cm z najtańszego co było w sklepie, tj. HDF. Na obu stronach umieściłam grafikę, a z uwagi na podwórkowość gry, wszystko utrzymałam w tematyce biwakowania. Mamy zatem i buty do trekkingu i namiot i lampę turystyczną i siekierę.
Mamy też o jeden element więcej, albowiem dodałam sobie postać jokera, małej wesołej harcerki, którą jak znajdziemy, to niestety oddajemy kolejkę drugiej osobie
Wszystkie obrazki wydrukowałam na zwykłym papierze, przykleiłam Mod Podge i pokryłam grubą warstwą lakieru odpornego na warunki atmosferyczne, co by nam się obrazki nie zniszczyły od ewentualnej rosy. Ostatecznie bardzo długo leżą obrazkami do dołu, więc lepiej się ubezpieczyć.
Fakt, nie jest to gra zajmująca długie godziny, ale moje dzieciaki były zachwycone i kilka partyjek w jedno popołudnie uskuteczniły. Z pewnością rozmiar gry był atrakcją, bo dziewczyny biegały pomiędzy kartami z błyskiem w oczach.
Oprócz standardowego memo można oczywiście uruchomić wyobraźnię i zaproponować inne wersje gry. Można grać zespołowo, można samemu, można z przeciwnikiem.
A jak komuś się podoba i chce sobie zrobić własną wersję, to łapka w górę i priv – prześlę pliczek.